W mediach i życiu codziennym coraz częściej słyszymy określenie – lewak, lewactwo etc. Wyraźnie widać, że posługują się nim pewne grupy naszego społeczeństwa aby definiować inną część naszej braci obywatelskiej. Ten termin się wykrzykuje, deklamuje niczym wiersz, a czasami nawet wypisuje, na forach internetowych, ścianach i transparentach.
Od jakiegoś czasu zachodzę w głowę, co dokładne oznacza słowo „lewak”, czy jest jak kawa – dobre na każdą okazję czy rzeczywiście opisuje wybrane zjawisko i coś nam mówi. Od kilku lat „lewak” pojawia się przy okazji różnych dyskusji politycznych, z tego wnioskuję, że „lewak” bez polityki nie funkcjonuje, nie działa albo się nie da sprzedać w towarzystwie. Nie trzeba być specjalnie oczytanym i rozeznanym w sytuacji, żeby pojąć, że „lewak” jest powiązany z szeroko rozumianą lewicą. No tak to jest jasne, jak słońce zimą ale słowo tak „wyświechtane” nie żyje oparte o własną definicję? Postanowiłem znaleźć dokładne wytłumaczenie „lewaka”, szukałem w książkach, słownikach, forach, gazetach etc. Ta podróż po kartach i karteczkach podsunęła mi kolejny wniosek – nie ma definicji terminu „lewak”, a ludzie posługują się nim dowolnie.
Każdy objaśniający, czym jest „lewactwo” w zasadzie tworzył jego nową definicję. Ja postanowiłem przyjrzeć się „lewakowi”, mimo, że napawał mnie strachem przez aurę grozy, która go otacza. Zerknijmy na ten problem z perspektywy historycznej, w tym celu musimy cofnąć się do PRL.
Mianem „lewaków” nomenklatura komunistyczna określała demokratyczną opozycję w bloku wschodnim. Opozycjoniści tacy jak Kuroń, Modzelewski, Gwiazda, Walentynowicz przyznawali się do socjalistycznych poglądów, w myśl zasady „idea jest słuszna, ale ludzie kurwy”, albo jak mówił Wałęsa „Socjalizm tak, wypaczenia nie”. Z drugiej strony „lewak” to był „oszukany komunista”, ktoś kto mówił o klasie robotniczej, a na obiad jadał kawior, pił szampana i nosił biały kołnierzyk. Można powiedzieć zatem, że słowo „lewak” już w Polsce Ludowej zyskało pejoratywny wydźwięk. Jerzy Putrament tak posługiwał się słowem „lewak”: W sprawach zagranicznych Mao jest większym lewakiem niż Czou, w sprawach wewnętrznych jest wprost przeciwnie.
A jak jest współcześnie? Zebrałem na różnych anonimowych forach internetowych, definicje lub opisy tego czym jest „lewak” i co może oznaczać.
1.) Z grubsza można powiedzieć, że lewak to persona o poglądach lewicowych, przy czym jest to niedojrzała forma tego osobnika – w przeciwieństwie od formy dojrzałej cechuje się ślepym idealizmem, wiarą w możliwość radykalnego zmiany obecnego porządku rzeczy, pragnieniem poruszania bryły z posad i tym podobnych. Nieświadomy korzeni swych poglądów, często lewak krytycznie wyraża się o Marksie czy Engelsie; zarazem notorycznie posługuje się ich żargonem, w argumentacji używa ich aparatu pojęciowego; krótko – partycypuje w marksowskim paradygmacie (tu charakterystyczne pojęcia: „sprawiedliwość społeczna”, „pazerny prywaciarz”, „ucisk klasy/grupy społecznej” i inne).
Zwykle, zanim lewak przekształci się w formę dojrzałą, ginie i zmienia poglądy (na ogół dzieje się tak po kilku zastrzykach zdrowego rozsądku). Czasem jednak dochodzi do mutacji w dojrzałego lewicowca. Niestety, jest to proces nieodwracalny. Dojrzały lewicowiec zaczyna fascynować się socjologią, którą uprawia jak scholastykę; historią, w której dopatruje się procesów dziejowych; ekonomią, której nie rozumie. Jego żargon (patrz: nowomowa) jest jednak silnie działającym na niewyrobionego słuchacza środkiem halucynogennym, co lewicowiec często wykorzystuje z morderczą skutecznością (stąd wyjątkowa populacja l. wśród polityków).
2.) Niby banał, aczkolwiek mało kto dobrze rozumie znaczenie tego słowa. Według PiS-u lewak to ktoś taki, kto nie zgadza się z teorią o „zamachu” w Smoleńsku, poparł stan wojenny czy krytykujący zarówno śp. Lecha Kaczyńskiego jak i decyzję o jego pochówku na Wawelu itp. Zaś według narodowców z NOP, ONR czy MW lewak to osoba ośmielająca się uważać, że są sprawy ważniejsze niż kwestia narodowa. Moim zdaniem zaś lewak to osoba, która:
– uważa, że to państwo wie lepiej co jest dobre dla człowieka niż on sam. Będąc u władzy nakłada na niego rożnego rodzaju przymusy np. ubezpieczeń społecznych czy szkolny. Zabiera mu również możliwość swobodnego posiadania broni palnej czy narkotyków, bo jego zdaniem można tym sobie zrobić krzywdę. Na dodatek zabiera mu (poprzez wysokie podatki) sporą część uczciwie zarobionych pieniędzy po to by opłacać aparat biurokratyczny, zwiększając tym samym kontrolę państwa nad obywatelem.
– szacunek dla moralności, tradycyjnych wartości nazywa „ciemnogrodem”. Obecną tendencję upadku moralnego zarówno w Polsce jak i w Europie Zachodniej uważa za „wzrost tolerancji”. Uważa „małżeństwa” homoseksualne i prawa do adopcji dzieci dla tych ludzi za równouprawnienie. Propaguje również inne rzeczy sprzeczne z podstawowym prawem naturalnym takie jak: in vitro, aborcja i eutanazja. Sprzeciwia się za to (o dziwo) karze śmierci, którą uważa za „barbarzyństwo”.
– lustrację, dekomunizację czyli ostateczne rozliczenie się z przeszłością i próby odsunięcia od władzy ludzi szkodzących ojczyźnie uważa za „niepotrzebne grzebanie w przeszłości” czy „hamowanie postępu”.
– każdą osobę nie zgadzającą się z jego poglądami nazywa faszystą. Prawicowe autorytaryzmy, walczące z komunizmem, wprowadzające liberalne reformy gospodarcze oraz broniące konserwatywnych zasad (Pinochet, Franco) to były jego zdaniem rządy faszystowskie. Lubi mówić o 3 tys. ofiar za czasów junty wojskowej w Chile. Rzadko przy tym dodaje, że to obu stronach. Za bohaterów stawia prawdziwych zbrodniarzy takich jak Józef Stalin, Fidel Castro, Pol Pot czy Che Guevara.
– ma obsesję na punkcie antyklerykalizmu, walki z Kościołem. Za wzór stawia Francję – państwo agresywnego laicyzmu, które całkowicie wyparło chrześcijaństwo z życia publicznego. Jednocześnie nie widzi nic złego w coraz większym napływie muzułmańskich imigrantów do krajów Zachodniej Europy co skutkuje stopniową islamizacją naszego kontynentu.
– kocha Unię Europejską całym sercem. Wzmacnianie integracji europejskiej uważa za jedyny sposób zwalczenia kryzysu i podtrzymania pokoju w Europie. Nie chce słyszeć o normalnych, wolnorynkowych rozwiązaniach. Uważa się w pierwszej kolejności za Europejczyka, dopiero później za Polaka.
– o demokracji mówi jako o jednym z największych wynalazków w dziejach ludzkości. Chciałby na siłę rozszerzyć ten jedyny, słuszny system na takie „niecywilizowane kraje” jak Rosja, Ukraina i Białoruś. Ostro krytykuję monarchię, którą uważa za obciach, bo „jak to w dzisiejszych czasach, gdzie mamy takie nowoczesne wynalazki może być król !”.
Reasumując, tymi oto kilkoma przykładami przybliżyłem obraz lewaka i jego doktryny. Mamy z nim na co dzień do czynienia dosłownie wszędzie. W podręcznikach szkolnych możemy zobaczyć różnego rodzaju teksty czy wierszyki chwalące działalność UE. Prowadzi indoktrynację społeczeństwa poprzez gazety np. „GW”, „Fakty i mity” czy „NIE”, gdzie wyśmiewa kultywowanie konserwatywnych, tradycyjnych zasad. Szerzy ideę tzw. wojny z narkomanią tym samym robi narkotykom reklamę i przez to więcej ludzi się uzależnia. Tym samym jest bardzo niebezpieczną osobą.
P.S.: Polecam obejrzeć na youtube „Postęp po szwedzku”. Tam jest idealnie pokazane jakim to Szwecja jest przodownikiem lewactwa w Europie.
3.) Według mnie, lewak to taka menda co ZAWSZE będzie negować wszelkie logiczne pomysły polityczne, socjalne itp. Podkreślam słowo: LOGICZNE. Ta lewacka negacja objawia się w płatnym (chyba) tzw. trollowaniu na tym forum i jemu podobnych, lub w młodzieńczym bełkocie o sprawiedliwości, równouprawnieniu itp. Oczywiście to drugie jest mniej szkodliwe, bo przemijające z wiekiem.
Moja Kochana Żona spytana o to, rzekła, iż lewak kojarzy Jej się z „lewizną”, przekrętami i oszustwami. Też piękna definicja, Hej!
Tak jak Ty nie lubię filozoficznego pieprzenia o sprawach dość oczywistych, które można przecież zamknąć w jednym zdaniu: lewak to menda i oszust, który przy pomocy chwytliwych hasełek chce swoją dupę usadzić na dobrze płatnym stołku.
Przytoczyłem najbardziej złożone definicje, które można publicznie zaprezentować (spotkałem wiele bardzo wulgarnych). Ja osobiście nie chciałem podejmować się tworzenia nowej definicji bo nie będę oryginalny, po mnie przyjdzie następny ciekawski i stworzy własną. Pozostaje nam obstawać przy dowolności i pamiętać, że w społeczeństwie to nie my się określamy tylko inni nas definiują (bez względu czy czyjeś serce bije w prawo czy w lewo czy może ma aktywne dwie komory).
Komentarze