Mateusz Pielka – blog historyczny

7 lutego 2015
Kategorie: Bez kategorii

ble, ble, ble czyli ataki na „Konwencję Antyprzemocową”

Opublikowano: 07.02.2015, 14:11

Wczoraj Sejm RP przyjął tzw. „Konwencję Antyprzemocową”, której pełna nazwa brzmi: „Ustawa o ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej”. Za głosowało 254 posłów, przeciw było 175, a 8 wstrzymało się od głosu (22 nie głosowało).

W związku z szumem (szum rodzi hałas) medialnym jaki rozpętał się wokół tej sprawy, postanowiłem dodać swoje przysłowiowe 5 groszy. Wypłatę tej sumy rozpocznę od skomentowania haseł jakie najbardziej mnie „uderzyły” – zabawne, groteskowe, wydumane dla mnie ale przede wszystkim poważne dla wypowiadających je. I to mnie najbardziej martwi.

Odwiedziłem portal Fronda.pl i znalazłem artykuł, który zatytułowano: „ZA i przeciw Rodzinie! Zobacz, jak poszczególni posłowie głosowali ws. konwencji!” „Przeciw rodzinie” – takie stwierdzenie to kpina i czyste szyderstwo propagandowe. Przeczytałem konwencję od „deski do deski” łącznie z anglojęzycznym załącznikiem i nie znalazłem tam śladu „targnięcia” się na tradycyjną rodzinę (czy tradycyjna rodzina to ta gdzie jest przemoc?) – mamę, tatę i dziecko (jedno lub więcej). Wręcz przeciwnie, ta ustawa ma wzmocni pozycję kobiety gdyż prawdą jest, że to ona najczęściej pada ofiarą przemocy, zarówno psychicznej jak i fizycznej (także ekonomicznej) ze strony mężczyzny. W dokumencie widnieje jasny zapis:

„konwencja ma na celu: ochronę kobiet przed wszystkimi formami przemocy oraz zapobieganie, ściganie i eliminację przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, przyczynianie się do eliminacji wszystkich form dyskryminacji kobiet oraz wspieranie rzeczywistej równości kobiet i mężczyzn, w tym poprzez usamodzielnienie kobiet.”

Cała Konwencja do pobrania tu:  http://orka.sejm.gov.pl/Druki7ka.nsf/0/E651513809A6D5D8C1257D010031FCD9/%24File/2515.pdf

Takich zapisów jest więcej i nie świadczą one bynajmniej o „zamachu na tradycyjną rodzinę”, nie ma też śladów zwalczania wiary w obrządku katolickim (nie ma ataku na żadne wyznanie). Większość szumnych haseł, które propaguje obóz krytyków oraz episkopat, to bałamutne kłamstwa. Te protesty są na pierwszy rzut oka niezrozumiałe, konwencja nakłada na państwo i jego organy więcej obowiązków w kontekście przemocy wobec kobiet np. usprawnienie ścigania „męskich bokserów”, szeroko rozumianą pomoc dla kobiet poszkodowanych etc. Wszystko jest jasno napisane, wynika z tego, że chyba krytycy nie pokwapili się aby zapoznać się z zapisami ustawy (albo jej nie rozumieją).

Portal wPolityce.pl skierował do swoich czytelników sondę, z wyjątkowo niepoważnym pytaniem: „Czy posłowie PO, którzy poparli tzw. Konwencję „przemocową” (jej celem jest bolszewicka przebudowa społeczeństwa) zdradzili Kościół, polskie rodziny i polskie dziedzictwo?” Zastanawia mnie motywacja autorów tego pytania. Jak można używać stwierdzenia „bolszewicka przebudowa społeczeństwa”? Chyba ktoś kpi z ponurej historii bolszewików i tych, których prześladowali i mordowali. Samo porównanie jest karygodne i niesmaczne, świadczy także o bezkompromisowości autorów – smutne. Kolejne stwierdzenie o „zdradzie Kościoła, polskich rodzin i polskiego dziedzictwa”, co najmniej zakrawa na nieudany, czarny żart.

Jeśli  do zdrady doszło to być może zdrady interesów Kościoła? W tej sytuacji znów rysuje się obraz dwóch stron: legalnego państwa, które stara się akurat w tej sytuacji polepszyć sytuację kobiet w Polsce, które doświadczają przemocy w mniej lub bardziej oświeconych domach. Po drugiej stronie stoi niewzruszony mur księży i mentalnie podporządkowane im media, które zaciekle atakują omawianą inicjatywę legislacyjną. Może Kościół czuje się dotknięty tym, że społeczeństwo się zmienia, edukuje i likwiduje zastane, szkodliwe zwyczaje? Powiedzmy szczerze, że przemoc domowa to było i jest tabu, bite kobiety rzadko przyznają się do bycia ofiarami gdyż „moralność społeczna” wytyka im winę. Za taki stan w dużej mierze odpowiada wychowanie w modelu religijnym, bezkrytycznym (nie żeby religijność była zła, zły jest brak refleksji), w którym kobieta jest podległa mężczyźnie, kobieta jest tą kusicielką, która zwodzi mężczyzn etc. Takich porównań jest masa.

Inną sprawą jest to, że Kościół zawiódł na całej linii jeśli chodzi o pomoc ofiarom gwałtów i przemocy domowej. Instytucja ta i wielu jej ludzi (nie wszyscy) zawsze traktowali kobiety gorzej, najlepszym przykładem są zakonnice, które zostały sprowadzone do roli ludzi drugiej kategorii, przy czym zostały zupełnie pozbawione płciowości i w sensie społecznym są „nie wiadomo czym”. Konwencja, która została ratyfikowana, jak powiedziałem, nakłada na państwo większą odpowiedzialność w sprawie ochrony kobiet, edukacji o równości płci i zapobieganiu przemocy – w całej ustawie ważny jest aspekt zapobiegania, o czym Kościół nawet nie myślał.

Z historii Polski przypomina mi się postać Tadeusza Boya Żeleńskiego, który również starał się w sferze publicznej oświecać kobiety, edukować np. o świadomym macierzyństwie (aby nie rodziły bez opamiętania kolejnych dzieci, jeśli zdrowie lub warunki materialne i sanitarne są nieodpowiednie). Wtedy też Kościół i jego wierni, bezkrytyczni sympatycy atakowali Boya na wszelkie możliwe sposoby, używając podobnej, jadowitej retoryki o zamachu na polskość, wiarę i tradycję. Jak pisał Boy: „Gdziekolwiek wyłoni się paląca kwestia, w której ludzie głowią się i radzą, co czynić, aby na świecie było trochę lżej i trochę jaśniej, natychmiast wysuwa się złowroga czarna ręka i rozlega się grzmiący głos: „Nie pozwolimy! Nie wolno wam nic zmieniać, nic poprawiać. Wszystko musi zostać po dawnemu, niczego tknąć nie pozwolimy z gmachu ciemnoty i ucisku. Ktokolwiek chciałby ulżyć doli człowieka na ziemi, sprzeciwia się prawu Boga, sprzeciwia się woli bożej” (z książki „Nasi okupanci” 1932).

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.